sobota, 23 maja 2009

Lecimy do Sudanu - w koncu!

Czwartek minal standardowo: sniadanie, taksa na zakupy, zakupy w sklepach budowlanych, powrót do domu z jakims obiadem po drodze i holiday. Natomiast wieczorem sie okazalo, ze jeszcze raz trzeba dzisiaj podskoczyc do sklepu PD'iego. Do rana lista zakupów wzrosla do kilku pozycji i jeszcze nawet w czasie pobytu w United Engineering Suplies do nas dzwonili z kolejnymi rzeczami.

Do tego musielismy zabrac ze soba samolotem (nie moglo czekac na transport samochodowy w przyszlym tygodniu) 55 par rekawiczek i 4 olbrzymie dluta do mlota pneumatycznego. Taksówkarz mial nas zabrac do sklepu na pól godzinki i potem na lotnisko, ale skonczylo sie na tym, ze 2 godziny czekalismy na wiertla. Odprawa poszla prawie bez problemów (180 baksów doplaty za nadbagaz) i juz lecimy, podziwiajac z lotu ptaka chmury nad Kenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz