No i zaczyna się dzień pracy. Na śniadanie dostaliśmy jajka (jajka są tu codziennie). Pierwszy miesiąc były tylko gotowane, ale Kiwi niedawno nauczyła kucharza, co to jajecznica i jajko sadzone, więc jest jakieś urozmaicenie.
Nie bardzo sobie mogę znaleźć dobre miejsce do spania, bo u mnie w namiocie bez klimy jest za gorąco, za to w innych namiotach za zimno dla odmiany. Ale podobno kwestia przyzwyczajenia (do jednego i drugiego), chociaż namiot Krzyśka ma ten plus, że tam nic po człowieku nie łazi całą noc ;)
8:30, pora popracować. A, tak w ogóle, jeśli ktoś jest ciekaw co tu będę robił, to będę się zajmował zaopatrzeniem od strony częsci i sprzętu (Iwonka odpowiada za piasek, beton i takie takie).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Taa, praca... :)
OdpowiedzUsuńŁadnie piszesz, zapowiada się nieźle :)
OdpowiedzUsuńskomentuje zebys nie myslal, ze nikt tego nie czyta...
OdpowiedzUsuńchociaz jestem smiertelnie obrazona, bo nie odpisales mi na przemilego smsa.
w kazdym razie - badz grzeczny! i nie przywiez do bilczy malego mulatka
xx
Twoja jakze ukochana sasiadka
Masz szczęscie... ja to w ciągu ostatnich kilku miesięcy to tylko ryż ... i ryż... ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się... hmm, ciepło? :)